26 czerwca 2008, 12:11
W kwestii ubioru, to co ja Ci mogę rzec, Kochana, no niewiele, bardzo niewiele i z każdym dniem coraz mniej. Jeśli chodzi o odzienie, to ja się starczam coraz bardziej, coraz bardziej, i to w dół.
Na noc oblekam się w wyciągnięte t-shirty męża. Na początku próbowałam jakoś ambitniej - koszule, pidżamy - ale jak człowieka wieczorem zalewa krew, a w nocy mleko, to bierze co ma pod ręką i wciąga na grzbiet. Sypiam więc w t-shirtach, minimalizując w ten sposób szanse na posiadanie większej ilości potomstwa (naturalne metody planowania rodziny to nie tylko kalendarzyk - zapamiętaj to sobie).
Dnie właściwie też spędzam w t-shirtach, tyle, że bardziej kolorowych (za to - tak samo wygniecionych). Dolne partie to spodnie, żeby było wygodnie, a na nogi klapki (póki co nie białe Sholla, ale i na nie przyjdzie czas).
Spódnice w mojej szafie pokryły się już pajęczyną, takoż bluzki i żakiety.
Gdybyś nie wiedziała co zrobić ze swoimi przeciwżylakowymi rajstopami - możesz je podesłać - będą świetnie korespondowały z resztą mojej garderoby.
A póki co to się kuruj.
Ja idę zmienić t-shirt męża na bardziej kolorowy - i co z tego, że już 12.00?